niedziela, 15 lutego 2015

Urban foxes czyli miejskie lisy.

"Rudy ojciec, rudy dziadek. rudy ogon to mój spadek..."  Ten dziecięcy wierszyk autorstwa J. Brzechwy, przychodzi mi za każdym razem do głowy, gdy na mojej drodze staje Lis.

zdjęcie pochodzi z pixabay.com

No dobra powiecie, ale jak często spotykasz na swojej drodze rudego lisa?
Tu was pewnie zaskoczę, albo i nie :) Prawie codziennie! Przed 6 rano, w drodze do pracy towarzyszy mi rudy lis. I nie jest to widok bynajmniej dziwny, gdyż w miastach Wielkiej Brytanii, żyje ich prawie 30 000.
W Londynie jest ich oczywiście najwięcej ok 16 szt na milę kwadratową (ok 2,6 km kwadratowego), a terytorium jednego lisa może zajmować powierzchnie nawet 400, wprawdzie niewielkich, ale jednak ogrodów.

Lisy w miastach mieszkają z nami od lat 40-tych XX w. Wielu ludzi nadal nie może pogodzić się z ich obecnością. Przyznam szczerze, że i dla mnie, tuż po przyjeździe do UK widok lisów, biegających o zmroku po ulicy, lub lisich szczeniąt bawiących się w ogródkach przydomowych był czymś szokującym.  No bo jak to, dziki lis tak blisko ludzi! Na pewno ma wściekliznę! Z czasem przekonałam się, że wścieklizna, w UK praktycznie nie występuję, oraz miejskie lisy są zwykle niegroźne.  Owszem co jakiś czas, na łamy brytyjskiej prasy trafiają informację na temat pogryzień ludzi, szczególnie małych dzieci przez lisy. Są to na szczęście przypadki odosobnione. Jeśli zachowamy zdrowy rozsądek, i będziemy trzymać się od lisów na bezpieczną odległość, jedyne co nam grozi na pewno, to od czasu do czasu zdemolowany śmietnik, rozkopany ogródek, i przeraźliwe piski (przypominające płacz małego dziecka), gdy walczą o terytorium.

Lisy są zwierzętami chronionymi prawnie, ale ich zabijanie, lub wywożenie z miast, jest praktycznie bezcelowe, gdyż na miejsce jednego pojawia się zwykle kilka innych osobników, chętnych do przejęcia terytorium.

Nie pozostaje nam zatem nic innego niż pogodzić się z faktem, że już chyba na stale wpisały się w wielkomiejski krajobraz Wielkiej Brytanii.
Dodam jeszcze, że miejskie lisy mają także swoje zalety. W naturalny sposób ograniczają populację niechcianych gołębi, i szczurów!

A jakie są wasze przemyślenia na ten temat? Czy zaakceptowalibyście lisy biegające po centrum Krakowa, Warszawy, czy Poznania. Czy wolelibyście, by jednak pozostały na terenach mniej zurbanizowanych?

Na podsumowanie, wklejam zdjęcie uroczego lisiego szczeniaka, którego zabawy, już niedługo będę mogła podglądać w naszym komunalnym ogródku :)

zdjęcie pochodzi z pixabay.com

Pozdrawiam serdecznie.
XOXOXO

2 komentarze :

  1. Hm, to dla nas dość zaskakujące, faktycznie. Pewnie widok lisa w miejskim otoczeniu w Polsce wprawił by pewnie nie jedną osobę w niemałe zakłopotanie i popłoch. My co prawda mieszkamy blisko lasu i często odwiedzają nas dzikie zwierzęta: sarny, czasem zające, ale lis jeszcze do nas nie trafił :-)
    I zazdroszczę widoku małych lisków na co dzień - ten z fotografii jest przesłodki :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maluchy są naprawdę urocze, zupełnie jak psie szczeniaki :) Pozdrawiam

      Usuń